Jak można wyczytać z naszego motto, kolekcjonujemy tanie pamiątki i drogie wzruszenia.
Stanowczo wolimy zachwycać się bogactwem świata niż pomniejszać, nasze i tak okrojone, fundusze na bogactwa materialne. Wierzymy w zero waste i kupowanie tylko najpotrzebniejszych rzeczy. Wodę wlewamy w szklane butelki, najlepiej wielokrotnego użytku, ubrania kupujemy najchętniej w second handach, a do tego skipujemy. Dzięki tym zabiegom możemy podróżować więcej i częściej, a dodatkowo dbać o dobro planety i swoje.
Billy kocha wszystko, co za darmo, ja jego, i tak razem cwaniakujemy przez świat.
Na Korsyce szczęście sprzyjało nam podwójnie. Wiedzeni przeczuciem, ze sklepu z pamiątkami, wybraliśmy tylko korsykańską oliwę dla rodziny. Wracając z plaży zatrzymaliśmy się na chwilę, by wyrzucić posegregowane śmieci, a tam niespodzianka. Billy krzyczy chodź, wybieraj. To poszłam i wybrałam. Trzy pary butów, spośród całego wora markowego i dobrej jakości obuwia. Buty z historią w tle.
Żółte, zamszowe, na klocku, na ciepłe wieczory przy aperitivo. Białe, skórzane, ze sznurówką na jesienne spacery i deptanie liści. Były jeszcze tenisówki porządnej marki Geox, które nie zmieściły się w kadrze, właściwie widać ich tył, w plastikowej skrzyni, dla mamy na działkę.