Od czego zacząć pieśń pochwalną dla psów, jako wiernych towarzyszy naszych codziennych spraw, nie wiem. Wiem, natomiast, że warto je wychwalać nieustannie, a w szczególności w Międzynarodowy Dzień Kundelka, który obchodzimy dzisiaj. Zachęcona tą okazją, chciałam zaprezentować kilka zdjęć wybitnie fotogenicznej Fareli, który jest moim kompanem życiowym i podróżniczym, i który dzielnie, z opadniętym uszkiem i krzywym zębem zwiedza z nami świat. Świetnie odnajduje się w vanie, więc nie bójcie się zabierać piesków w podróż.
Od kiedy 6 lat temu zabrałam go na pierwszą wycieczkę ze schroniska do domu, jeździł już tylko dalej i więcej. Z wystraszonego kłębka spłowiałej sierści, która wychodziła garściami, stał się lśniącym psem podróżnikiem. Psem, który jeździł vanem, ciśnie się na język. Kocha biegać po piaszczystych plażach i trawiastych zboczach, szczekać na owce i wietrzyć pysk w samochodowym oknie. W naszym VW5 dorobił się mięciutkiego kojo i świecącej obroży, dzięki której zapewnia nam co wieczór niezwykłe spektakle, węsząc i goniąc w ciemności bóg wie kogo i co. Czasem wydaje się, że widzi i czuje więcej. I pewnie tak jest. Jego znaki rozpoznawcze to opadnięte uszko, wystający ząbek i naszyjnik z muszelek, który nabyliśmy dla niego u plażowego handlarza na Sardynii. Wygląda w nim wyjątkowo zawadiacko.
Posiadanie pieska to wieczna lekcja pokory i wdzięczności. Szczególnie te adoptowane, potrafią obdarzać takimi dawkami uczuć, że nawet najgorszy dzień staje się znośny. Farel tak dobitnie żyje w teraźniejszości i tak cieszy się piciem wody z kałuży, lizaniem lodów, drapaniem po brzuszku czy wreszcie naszym widokiem, że trudno nie zarażać się jego entuzjazmem. Zarażajmy się na codzień i od święta. Tą zmysłowością, wrażliwością na zapachy, dotknięcia, odgłosy czy smaki. I dawajmy im wiele bodźców, zabierajmy na wycieczki. Podróże pozwalają Fareli, ale i nam regularnie słuchać szumu morza, skrzypienia łap na piasku czy grania cykad. Korzyści obustronne.
Pozdrawiam wszystkich psich terapeutów. Sto lat Farel!