Islandczycy nie szczypią się w tańcu i idą w święta na całość. Mają energię geotermalną i nie wahają się jej używać. Rozświetlają miasto w surowym, drucianym islandzkim stylu. Najbardziej szaleją zakłady pracy, głównie fabryki rybne, które w zdobieniach nie mają sobie równych. Komin przeobrażą w świecę, a płot rozpalą jak adwentowy świecznik. Potrafią pięknie skomponować kolory plastikowych pudeł po rybach z żółto-czerwonymi lampkami, którymi upstrokacają gzymsy. Jeśli mogą, to zawieszą świetlisty łańcuch nawet na rybackim kutrze.
Dekory pną się w górę, do nieba. Częściej na stalowych konstrukcjach niż drzewach, których jest tu jak na lekarstwo. Gleðileg jól! moi drodzy.
podoba mi sie, fotka ze statkiem jak obraz z luwru